
Inka i Alek – ślub na szybko?
Własna wizja
Czy ślub na szybko jest możliwy? Owszem. I w dodatku wszystko wyszło pięknie. Młodzi mieli swoją wizję tego dnia nie podążając za znanymi schematami. Nie było tradycyjnego błogosławieństwa, nie było w ogóle oczepin. Co było? Morze miłości i to się czuło.
Ogień i woda
Oto Inka i Alek. Ona ogień, on woda, a zakochani w sobie po uszy. Od decyzji o ślubie do tego dnia minęło zaledwie pół roku, a mimo wszystko zorganizowali go na medal! Wydawałoby się to nieprawdopodobne, a jednak. Do późnej nocy przygotowywali kwiaty, ozdoby na stół i inne niespodzianki dla gości. Niewiele spali, bo do ostatniej chwili było coś do zrobienia, ale satysfakcja też była, bo wszystko wyszło pięknie.
W tym całym szalonym dniu Inka pilnowała bardzo jednej rzeczy – Pan Młody nie może zobaczyć jej w sukni ślubnej wcześniej niż w kościele! I tak się też stało. Alek zobaczył tego dnia Inkę w bieli dopiero przed ołtarzem. To był bardzo wzruszający moment. Para jak na filmach nie mogła oderwać od siebie oczu. Tylko pozazdrościć.
Plany do kosza
Plener planowałam w zupełnie innym miejscu, aż tydzień przed dzwoni Inka i całkowicie zmienia moje plany. Zdjęcia mają być nad Wisłą i na koniec mają odjeżdżać na rolkach (bo tak często spędzają właśnie czas).
Zadałam tylko jedno pytanie czy są gotowi wstać na wschód słońca? Tak. A więc sprawa załatwiona. Wschód i zachód słońca to najlepsza i najpiękniejsza pora na zdjęcia zwłaszcza na otwartej przestrzeni.
I jak? Podoba Wam się efekt?
Plener nad Wisłą musiał koniecznie powstać o wschodzie słońca. Młodzi bez marudzenia stawili się na czas. Ba, muszę przyznać uczciwie, że to to ja się ciut spóźniłam ale zdążyliśmy. Nie jest łatwo tak wcześnie zerwać się z łóżka ale zapewniam, że warto. mam nadzieję, że zdjęcia Was do tego przekonają.
Leave a comment